7 października 2020 roku nasze miasto obchodzi 66 rocznicę otrzymania praw miejskich. Z zachowanych relacji i dokumentów wiadomo, że zmiana ustroju była ważnym wydarzeniem dla lokalnej społeczności. Mimo to jeszcze na początku lat pięćdziesiątych przyszłość Rumi jako oddzielnego miasta stała pod znakiem zapytania, a wśród mieszkańców dominował pomysł, aby gminę scalić z większą i silniejszą Gdynią.
Gdynia Chylonia, Gdynia Cisowa, Gdynia… Rumia
Pomysł, aby połączyć Rumię i Gdynię nie był nowy. Już w okresie międzywojennym nasze miasto bez cienia skrępowania opisywano jako „przyszłą dzielnicę wielkiej Gdyni”[1] i wymieniano w jednym rzędzie z Leszczynkami, Obłużem czy Orłowem: „Teren miasta Gdyni, obejmujący przy jej powstaniu tylko Gdynię, Oksywie i Kamienną Górę, zajmuje dziś również następujące osiedla, które niebawem zamienią się w dzielnice miasta: Demptowo, Leszczynki, Cisowa, Obłużę, Rumja, Mały Kack i Orłowo”[2].
Powód był prosty. Rumia była faktycznym zapleczem komunikacyjnym i mieszkaniowym dla „polskiego okna na świat”. Miało to odbicie w lokalnych inwestycjach. Na terenie dzisiejszej Rumi zbudowano m.in. główne gdyńskie ujęcie wody, cywilny i wojskowy port lotniczy, a przede wszystkim setki budynków mieszkalnych, do których w krótkim czasie wprowadziły się tysiące nowych mieszkańców – w zdecydowanej większości pracujących w gdyńskich zakładach produkcyjnych oraz porcie.
Wiele wskazuje na to, że gdyby nie wybuch II wojny światowej, Rumia uległaby scaleniu z Gdynią. Za takim rozwiązaniem optowali mieszkańcy (wśród których szybko zaczęła dominować ludność napływowa), a także władze samej Gdyni[3]. Plany te zniweczyła wojna i zmiany polityczne okresu PRL. Po zakończeniu działań wojennych i powrocie Gdańska do Polski, Gdynia utraciła swoją pozycję czołowego polskiego miasta Pomorza, a z nią – dawne wpływy i przywileje. Odbiło się to na jej dalszym rozwoju i częściowo zaważyło także na przyszłości Rumi.
Rumia – jednak miastem!
Mimo spowolnienia rozwoju Gdyni jeszcze przez wiele lat po zakończeniu wojny żywe było przekonanie, że połączenie gminy Rumia-Zagórze z większym partnerem może przynieść niemal same korzyści. W gdyńskim archiwum (oddział AP Gdańsk) zachowały się m.in. protokoły z sesji Gminnej Rady Narodowej Rumi z 24 listopada 1951 r[4]. Jej głównym tematem było właśnie scalenie naszej miejscowości z Gdynią. Tak o pomyśle wypowiadali się ówcześni mieszkańcy.
Stefan Konwicki, nauczyciel, przedstawiciel „inteligencji pracującej”: „przyłączenie Rumi do Gdyni wpłynęłoby korzystnie w szczególności na szkolnictwo (…). Teren Rumi stoi przed faktem, że już na drugi rok szkoły nasze nie będą w stanie pomieścić dzieci, a jako teren należący do Gdyni pozwoli rozwiązać ten problem całkowicie”. Tak samo projekt opiniowała radna Anna Samszer w imieniu lokalnych przedszkoli: „wypowiada się [pani A. Samszer] także za przyłączeniem, uważając, że to pozwoli na dalszy rozwój przedszkoli na naszym terenie, co jest konieczne”. Pozytywnie recenzowali pomysł także inni radni. Niejaka pani Klebowa uważała, że „przyłączenie Rumi do Gdyni w dużej mierze przyczyni się do rozwiązania problemu mieszkaniowego”. W podobnym tonie wypowiadał się też rolnik Leon Samp: „chcąc Rumię zrobić samodzielnym miastem, to nie jest ona w stanie swym rolnictwem wyżywić terenu ponieważ rolników na naszym terenie mamy zaledwie 8% w stosunku do 11 tysięcy mieszkańców”. W zachowanych protokołach wątpliwości wyrażał Bolesław Zwara: „z chwilą przyłączenia się Rumi do Gdyni na rolnikach ciążyć będą większe obowiązki, z których ciężko będzie się wywiązać”. O zagrożeniu dla rolnictwa wspominał też Augustyn Formela: „przyłączenie gminy do Gdyni hamować będzie rozwój rolnictwa”.
Ostatecznie jednak 24 listopada 1951 r. przegłosowano chęć wystąpienia do Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej z wnioskiem o przyłączenie do Gdyni. Gminni radni zwracali uwagę, że 70% osób zdolnych do pracy znajduje zatrudnienie na terenie większego miasta. W scaleniu się z dużym organizmem miejskim widziano też szanse gospodarcze, kulturalne, komunikacyjne i oświatowe.
Ostatecznie Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku nie zgodziło się na przyłączenie Rumi do Gdyni. W lakonicznej odpowiedzi[5] władze wojewódzkie zasugerowały, iż gmina Rumia-Zagórze posiada warunki do otrzymania „ustroju miejskiego” i władze gminne mogą niejako „w zamian” wystąpić o przyznanie praw miejskich. Ostatecznie to właśnie ten scenariusz zrealizowano 7 października 1954 roku.
Co dalej?
Ciekawostką może być fakt, że pomimo przekształcenia Rumi w miasto, pomysł przyłączenia naszej miejscowości do Gdyni rozważany był jeszcze kilkakrotnie. Informowała o tym miejscowa prasa. Przykładowo w marcu 1958 roku w Dzienniku Bałtyckim, w artykule pt. „Zamiast Trójmiasta – Pięciomiasto”, pisano: „przewiduje się zbudowanie w Rumii [pisownia oryginalna] dużej kolonii domków jednorodzinnych, co by podniosło liczbę mieszkańców tego miasta do 30.000. Rumia zamieszkana byłaby przez pracowników portu i stoczni gdyńskiej i stałaby się w ten sposób dzielnicą mieszkaniową Gdyni”[6]. Kilka miesięcy później w tej samej gazecie uzasadniano konieczność budowy nowoczesnego domu towarowego w śródmieściu Gdyni rychłym przyłączeniem do miasta okolicznych miejscowości: „Zostały już opracowane wstępne założenia projektowe, według których Gdynia w 1965 roku (po przyłączeniu Rumii, Chwarzna i innych miejscowości) będzie miała 200 tys. mieszkańców, a przez sklep przewinie się dziennie 24,5 tys. ludzi”[7].
O tym jak postrzegano rolę Rumi w zespole urbanistycznym Gdańska i Gdyni wymownie świadczy też (przytaczany już na łamach Rumskich Nowin) artykuł „Rumia samodzielna?” z 1964 roku. Wypowiadający się w jego ramach mgr inż. Bohdan Szermer z Wojewódzkiej Pracowni Urbanistycznej w Gdańsku podkreślał, że Rumia powinna pełnić przede wszystkim rolę dzielnicy mieszkaniowej, zaplecza dla robotników pracujących w gdyńskich zakładach przemysłowych. Podsumowaniem publikacji było wiele mówiące stwierdzenie: „Wcześniej czy później Rumia musi stać się nie tylko faktyczną, ale i administracyjną dzielnicą Gdyni”[8].
Społeczny związek Rumi z Gdynią w interesujący sposób dokumentuje tekst z „Wieczoru Wybrzeża” (wyd. świąteczne, 24-27 grudnia 1970 r.), w którym autor stwierdza: „[…] Rumia – to prawie Gdynia. Kiedy obserwuje się ludzi, zwłaszcza młodych, którzy po przyjeździe każdej niemal wieczornej kolejki wypełniają peron stacji w Rumi, nie widzi się różnicy między nimi, a tymi, którzy spacerują po Świętojańskiej. Ten sam styl, tak samo starannie, a może jeszcze staranniej poubierane dziewczęta”[9].
A jednak miasto
Z upływem lat i wraz z rozrostem Rumi koncepcje połączenia jej z sąsiadem traciły jednak na popularności. Opublikowany w 1978 roku tekst zatytułowany „Rumia i jej problemy” zawiera ważne stwierdzenie: „Analiza zatrudnienia mieszkańców [Rumi] ujawniła, że tylko 10 procent czynnych zawodowo rumian pracuje na miejscu. Reszta natomiast poprzez zakłady pracy — głównie stocznie i porty związana jest z Gdynią i Gdańskiem. Rumia pełni więc funkcję coraz większej sypialni, chociaż posiada walory kryjące szansę stworzenia własnego indywidualnego charakteru”[10].
Współczesna Rumia niewątpliwie w dużej mierze wciąż pełni funkcje dzielnicy mieszkaniowej Trójmiasta. Jednak o administracyjnym połączeniu się z większymi partnerami od lat już się nie mówi. W ostatnich dekadach znacznie częściej wspomina się o tym, aby Rumię uczynić powiatem grodzkim. Niezależnie od oceny tego pomysłu, jego popularność można uznać za wymowny symbol ugruntowania się naszej własnej, lokalnej tożsamości.
[1] Słowo Pomorskie, 18 października 1935 r., s. 9.
[2] Dziennik Bydgoski, 11 lutego 1936 roku, s. 5.
[3] Więcej o tym: Bogusław Breza „W okresie międzywojennym” [w:] Historia Rumi t. 1, s. od 151.
[4] Dokumenty znajdują się w AP Gdańsk, oddział w Gdyni, sygn. 93/33/0/-/326.
[5] Ibidem.
[6] Dziennik Bałtycki, 20 marca 1958 r., s. 1.
[7] Dziennik Bałtycki, 12 grudnia 1958 r., s. 6.
[8] Dziennik Bałtycki, 31 grudnia 1964 r., s. 8.
[9] Wieczór Wybrzeża, 24-27 grudnia 1970 r., s. 3.
[10] Dziennik Bałtycki, 27 września 1978 r., s. 4.